Dlaczego w akademiach sztuk pięknych mamy tak wiele wybitnych studentek i tak mało profesorek? Według raportu „Marne szanse na awanse?”, przygotowanego w 2015 roku przez Fundację Katarzyny Kozyry, w szkołach artystycznych ponad 70 proc. studiujących to kobiety, a zaledwie około 20 proc. nauczycielki akademickie z tytułem profesora. Jeśli chcielibyśmy sprawdzić, jak wygląda sytuacja na uniwersytetach, podobną sytuację można zaobserwować jedynie na wydziałach teologicznych.

Czy dysproporcja ta wynika z trudnej do wytłumaczenia niechęci pań do pracy w murach artystycznych uczelni wyższych i braku aspiracji do tego rodzaju kariery, czy też raczej z ducha dyskryminacji, głęboko zakorzenionego w samej strukturze tych uczelni? Warto zaznaczyć, że określenia takie jak sztuka „dziewczęca” czy „kobieca” nie należą do komplementów, wręcz odwrotnie, zazwyczaj są wyrazem pogardy.

A może jest tak, że brak ochrony socjalnej podczas studiów i wsparcia stypendialnego w większym stopniu dotyczy kobiet, zwłaszcza jeśli zdecydują się na macierzyństwo?

Czy można rozwiązać tę sytuację, np. przez wprowadzenie parytetów, odgórnie znoszących niepokojącą dysproporcję? Kto jednak miałby odwagę podjąć taką decyzję? Jak zatem wprowadzać zmiany, uwzględniające równość w dostępie do stanowisk, transparentność konkursów na stanowiska, rzeczywiste otworzenie się uczelni artystycznych na wybory, umożliwiające im rozwój, a nie tylko zachowywanie status quo? Jak sprawić, żeby za decyzjami uczelni stały wyłącznie racje artystyczne i merytoryczne?

To tylko niektóre problemy, pojawiające się w związku z podjętym problemem – celem rozmowy nie jest w żadnym razie narzekanie ani dzielenie się poczuciem krzywdy, lecz próba znalezienia konstruktywnych rozwiązań, dzięki którym studentki będą miały większe szanse na zostanie profesorkami.

Katarzyna Kasia, Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie, Warszawa

Tematy